12 maja odbyło się w Warszawie bardzo interesujące winiarskie seminarium. Ambasada Portugalii zaprosiła tych, którzy mają realny wpływ na świat winiarski w Polsce, na wykład o miejscu, które większość z nas kojarzy z urlopami albo Cristino Ronaldo. Chodzi o Maderę. Niewielka wysepka na Atlantyku, będąca w rzeczywistości wygasłym wulkanem jest siedliskiem bardzo interesującej winiarskiej kultury. Otóż, o winach z madery wielu słyszało, ale nie wielu z nas miało okazję ich naprawdę próbować. Mówię tutaj o porównaniu smaków i aromatów w różnych typach tego wina. Wybór w Polsce jest… jednym słowem… mizerny. Może po wczorajszym spotkaniu sytuacja się zmieni, przynajmniej taką mam nadzieję. Nie chciałbym tu zanudzać opisami kolejnych degustowanych przeze mnie win. Raczej zachęcić do sięgnięcia po butelkę lekko schłodzonej, wytrawnej (teoretycznie bo wino wytrawne tam ma tyle cukru co niemieckie wina słodkie) pachnącej rodzynkami i herbatą, madery lub oleistej słodkiej, pełnej kawowych i orzechowych nut wersji słodkiej.

Najciekawsze jednak w maderze jest to, że wino w zasadzie w potocznym rozumieniu można by uznać za zepsute. Tradycyjnie, był to trunek pijany na statkach podczas wypraw kolonizacyjnych i później handlowych pomiędzy kontynentami. Niekiedy takie podróże po bokach trójkąta Europa – Ameryka – Indie, trwały nawet 18 miesięcy. W tym czasie wino podgrzewało się na pod pokładem w szczególności gdy statek zbliżał się w okolice równika. Dzięki temu zyskiwało swój niepowtarzalny smak, jakby utlenienia. Dzisiaj oczywiście nikt specjalnie na statki madery nie pakuje a podgrzewanie jest procesem w pełni zaplanowanym i kontrolowanym. Niemniej jednak charakter wina pozostał ten sam. W procesie tym pomaga też nieco natura, kopanie piwnic na Maderze jest nie małym wyczynem w związku z czym wiele beczek spoczywa w domach na strychach, gdzie z oczywistych względów jest dość ciepło.

Zachęcam do sięgnięcia po butelkę bursztynowego płynu choćby z ciekawości, gwarantuje że choć na chwilę, czując smak w ustach, przeniesiemy się na zieloną wyspę i poczujemy się jak na urlopie.

Podobne wpisy

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *