Ostatnio będąc w sklepie z charakterystycznym żółtym logo zobaczyłem, że są tam sprzedawane kieliszki. Oczywiście nie było to dla mnie nowe odkrycie, ale jakoś zapomniałem o tym fakcie. Spojrzałem na cenę i pomyślałem – ale zdzierstwo – za jeden kieliszek żądać 16 złotych… toż to cena jak za wysokiej klasy kieliszek a tu powiedzmy szczerze miałem do czynienia z najprostszym fasonem. Popatrzyłem chwilę na cenę, przetarłem oczy pierwszy raz… zamrugałem i ponownie przetarłem.
Toż to jest cena za 6 a nie jeden kieliszek. Czyli 2,5 złotego za sztukę. To jest niemal za darmo. Chwyciłem pudełko, aby przekonać się w domu co ten wynalazek jest wart.
W domu wlałem wino do kilku fasonów kieliszków i rozpocząłem degustację. Wniosek jest prosty. Mój nowy zakup, nie dorównuje klasą w nawet najmniejszym stopniu „poważnemu szkłu”. Trudno mówić tu o degustowaniu. Raczej powinniśmy być zadowoleni, że szkło nie popsuło nam zupełnie smaku. Ale wielkiej przyjemności dać przy takim szkle i fasonie po prostu nie może. No ale moje domowe kieliszki kosztują tyle co dwa zestawy ze sklepu na I.
A przecież nie zawsze mamy potrzebę podawać wybitne szkło.
Duża impreza ogrodowa aż się prosi o jak najprostsze szkło, które nie będzie uwydatniało średniego smaku prostego wina, którego kupiliśmy hektolitry. Dobre szkło uwypukli momentalnie wszelkie niedomagania. No i nie bez znaczenia pozostają stłuczki… gdy wiemy, że będzie ich sporo, nie wahajmy się i skorzystajmy ze szwedzkiej okazji. Jest to na pewno lepszy wybór niż okropne plastikowe pseudokieliszki jednorazowe.
Brak komentarzy